Komentarze: 10
To wszystko co dzialo sie do tej pory bylo dosyc pozytywne. Tzn to byl taki Robert jakim go wszyscy znali - zabawny nieudacznik/pesymista. I on sam siebie tez za takiego mial do tego momentu. Wiem, ze to wyglada troche glupio, ale taka jest prawda.
I Robert wrocil wtedy i pozniej dostal smsa.
"Co slychac kochanie?"
Od Anny.
"Nic . . ."
Odpisal.
Pozniej wylaczyl telefon, nie chcialo mu sie nawet tego czytac. Pomyslal, ze to cholernie samolubne, ze ma komorke. Przeciez... przeciez... Przyszla do niego Madzia, jego mlodsza siostra.
Jego siostra nie za bardzo miala co ubrac. Dopiero dzisiaj to spostrzegl. Łatana 15-nascie razy koszulka, rajstopki i spodniczka. SPODNICZKA? Przeciez bylo z -5 w ich domu.
-Dlaczego tak chodzisz Madziu, owin sie w cos chociaz
-Yobejt naysowalam ci cos na ujodziny
Usmiechnol sie, pamietal, ze ma urodziny, ale juz dawno cala reszta srala na ten fakt wiec uznal, ze to chyba normalne. W wieku nastu lat juz chyba nikt sie nie przejmowal czyms takim jak urodziny, nie? Czasami jakies punk-szczeniaki przynosza cukierki do szkoly a dziewczyny chca miec profity z tej malej rocznicy w postaci pluszakow. Jednakze normalni ludzie nie przejmuja sie urodzinami, prawda? Prawda?
-Pokazesz mi?
Usmiechnol sie do niej, wtedy podreptala swoimi moze 9 moze 10-cio centymetrowymi stopkami pare krokow dalej. Przyniosla kartke na ktorej bylo jakies kolo i wystajacymi z niego kreskami. Robert rozpoznal siebie gdyz kolo bylo barwy zoltej- to mialo zapewne nasladowac jego jasne wlosy. Kolo to bylo w krzywym czyms co przypominalo serce.
- Mamy nie ma Yobejt...
- Nie ma jeszcze?
- :(
Pomyslal sobie, ze sprzeda ten bezuzyteczny telefon i kupi za peniadze cos pozytecznego dla rodziny. Przeciez im sie nie przelewalo.
Przytulil siostre, schowal rysunek do swojego wytartego portwela. Przy okazji wyciagnol zdjecie Anny. Spuscil je w kiblu.
Moze to nie bylo jakies romantyczne podarcie i podpalenie, ale on sie na tym nie znal. Nie wiedzial jak sprawic by dana chwila byla bardziej dramatyczna lub mniej i nie dbal o to.
I wtedy w ramach ogolnej melancholi przypomnialo mu sie jak do 13-nastego roku zycia nie potrafil poprawnie wypowiedziec swojego imienia. I wspomnial tez o wszystkich dzieciakach w Iraku biegajacych z C44 przewieszonym przez ramie. A takze o tym, ze jego matka za pewne znowu nie wroci na noc.
I pomyslal, ze zycie naprawde jest zabawne.